Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem komisji, która z założenia ma być tą odpowiadającą za oświecenie i edukację dzieci i młodzieży w Siedlcach. Wiedząc, że przykład własny jest jedną z metod wychowawczych zadrżałem na myśl, że któreś zbłąkane dziecię z nudów mogłoby obejrzeć transmisję i zapamiętać, lub gorzej, wziąć sobie do serca złote myśli, które tam zostały zwerbalizowane. Uspokoiłem się dopiero wtedy, gdy zauważyłem, że transmisję obejrzało zaledwie 32 widzów i śmiem zakładać, że w większości urzędników. Zapewne więc większej szkody z tego nie będzie. Ale do rzeczy.
Rozumiem emocje niektórych wypowiadających się. Emocje świadczą o zaangażowaniu, choć w tym przypadku nie wiem, czy w sprawę podmiotu jakim jest uczeń, czy też bardziej w sprawę zadośćuczynieniu własnej chęci zaistnienia i udowodnienia sprawczości? To moje wątpliwości, których trudno nie mieć słuchając, że w Siedlcach wychowanie fizyczne i oświata są kulą u nogi, że bez niej w Siedlcach byłyby fajerwerki. Ta teza jest fałszywa. Niezależnie od ciężaru kosztów generowanych przez szkoły i placówki, zawsze starano się wyjść naprzeciw oczekiwaniom uczniom i ich rodzicom. Rozumiem, że radny A. Tomczuk ma dość, i że trudno mu z siebie wykrzesać pasję mając na lekcji 26 uczniów (zachęcam do rozmów z nauczycielami uczącymi w klasach liczących powyżej trzydziestu). Zgadzam się, że w szkole zawsze można coś doskonalić, ale trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że siedleckie placówki mają ciężkie warunki. Jak słyszę, że magister wychowania fizycznego nie musi być pouczany, a on sam w swojej małej Ojczyźnie nie chce słuchać o żadnych oszczędnościach i – w jego przekonaniu – lud, którego władza nie słucha, też nie chce, to czuję mrowienie na plecach. Poziom zadłużenia samorządu już dawno przekroczył bezpieczne granice. Rozumiem, że radny nie będzie siedział cicho, bo wybrali go mieszkańcy. Miałem jednak nadzieję, że jak radny zabiera głos to w jakimś konstruktywnym celu i chęcią rozwiązania problemu. Zarzucanie dyrektorom szkół, że nie mówią o problemach władzom miasta jest nadużyciem. Mówią i szukają rozwiązań. Zgodnych z przepisami prawa. Zwracają się z prośbą nie tylko do samorządu, rodziców czy też podmiotów prywatnych. Pozyskują środki finansowe. Biorą udział w projektach. Występują z pismami, bo to na podstawie ich wniosków przygotowywany jest plan remontów i inwestycji. Rozbawiło mnie utyskiwanie radnego Ignaciuka na rejonizację, która jego zdaniem pozbawia jedne szkoły klas, mnożąc klasy w innych szkołach. Radny oczekuje jakiegoś narzędzia, za pomocą którego chciałby dostosowywać liczbę dzieci do szkół, bo zgoda – szkoły nie są z gumy. Lubię takie stwierdzenia – dajcie mi „jakieś” narzędzie. Jakie? A to nie wiem. Szkoły nie są równe sobie. Narzędziem wyrównywania ich oferty – a ona jest tu kluczem – jest stale podnoszenie jakości pracy. Gdy ta diametralnie nie będzie różniła placówki, decyzji rodziców o przemeldowaniu swoich dzieci w rejon szkoły, której oferta jest bardziej atrakcyjna, będzie zdecydowanie mniej.
Zgadzam się, że warto dokonać audytu warunków, w jakim odbywają się lekcje wychowania fizycznego. Może sprowokuje to zespół układający plan pracy do większej kreatywności przy organizacji zajęć lekcyjnych. Wskaże mu inne możliwości, choć warto pamiętać, że to głównie nauczyciel wf winien dostosować sposób organizacji pracy do zasad bhp i posiadanych zasobów infrastrukturalnych. Warto policzyć potencjalne koszty nie łączenia oddziałów tam, gdzie jest to uzasadnione, patrz: obniżające poziom bezpieczeństwa i efekty nauczania. Przynajmniej wtedy będzie wiadomo o jakich pieniądzach mówimy. Problem niskiej subwencji oświatowej to nie tylko problem siedlecki. Organizacje samorządowe, związki powiatów, miast i gmin mogą okazać się silnym narzędziem nacisku. Prezydent z charyzmą może rozpalić kolegów samorządowców i wspólnie szukać efektywnego nacisku na decydentów. Są posłowie w okręgu. Może więc i oni (apolitycznie) podpiszą się pod pismem do władz o zmianę sposobu naliczania środków na oświatę? Będą skutecznie lobbowali w Sejmie i Senacie? System szkół i placówek w Siedlcach to jeden z większych pracodawców w mieście. Zadbanie o jakość i warunki pracy to ważne zadanie. I od lat nierozwiązane, co nie oznacza, że nie warto podejmować kolejnych wysiłków. Konstruktywnych wysiłków.